niedziela, 6 września 2015

6cz.: Miłość i Śmierć

Deadbolt obudził się w swoim łóżku. Prześcignął się, usiadł i rozejrzał dookoła. Spojrzał w lewo, gdzie spała Starlight...CHWILA MOMENT?! Spała obok niego?! Bolt uświadamiając sobie ten fakt, prawie zleciał z łóżka. Zaczął przyglądać się jej przyglądać. "Kiedy śpi wygląda tak spokojnie...tak pięknie..." Nagle Star ruszyła się lekko i powoli otworzyła optykę. 
-Dzień dobry.-szepnął zauroczony.
-Znów mnie wystraszyłeś - powiedziała lekko zaspanym tonem. 
-Aż taki straszny ze mnie gość?-powiedział uśmiechając się złośliwie.
-Zależy kiedy. - powiedziała żartobliwie.
Zaśmiał się po czym spojrzał na mnóstwo butelek po energonowych winie i powiedział.
-Sporo tu tych butelek....
-No całkiem sporo...CHWILA MOMENT! Czy ty i ja...
-Coooo?-zapytał z mina niewiniątka.
-TY JUŻ DOBRZE WIESZ!
-Być może.-powiedział z tajemnicza miną, po czym delikatnie odsunął maskę tak by widać było jego usta i złożył jej czuły pocałunek.
Ona zarumieniła się, a następnie powiedziała zalotnie. -Myślisz, że pocałunek mnie uciszy? 
-Miałem taką MALUTKĄ nadzieje-powiedział patrząc wprost w jej optykę.
-Nie licz na to- powiedziała uśmiechając się.
-Niech to...chociaż może to nie tak źle...
- Nie tak źle ?? Mam gadać, ale w takim razie o czym.. - powiedziała po czym przekręciła się tak, że aktualnie siedziała na jego biodrach.
-Ekhe...no nie wiem-powiedział rumieniąc się.
-Może dokończysz swoją biografie?? - dotknęła jego maski.
Na chwile spochmurniał jednak kiedy spojrzał w jej optykę wiedział, że może jej ufać. -Ekhem...no dobra. Masz zamiar cała opowieść na mnie siedzieć?
-Nie...leżeć.
Deadbolt zarumienił się jeszcze bardziej na co leżąca na nim Star zaśmiała się.     -Robisz się bardziej czerwony od Knock Out'a.
-No wiesz...trudno się nie rumienić kiedy leży na mnie najpiękniejsza kobieta na Cybertronie.
Tym razem ona się zarumieniła, ale by to ukryć powiedziała -Ej, ej schodzimy z tematu.
-No dobrze...na czym skończyłem?
-Według mnie ty dobrze wiesz na czym skończyłeś...
-Ehh...No dobrze. No wiec był już napój, były bóle a potem...
-potem... -powtórzyła 
-...głos w głowie, mówiący że wszystko zmieni się na gorsze...co niestety okazało się prawda.
-Ale co się stało?
-Głos. On się stał.
-Głos? Ale skąd?? Zawsze myślałam, że jedyny głośno jaki możemy słyszeć w głowie to sumienie.
-To na pewno nie było sumienie... To było coś w rodzaju...alter ega. Złego alter ega. Dręczył mnie. Na początku rzadko. Potem coraz częściej. Coraz rzadziej panowałem nad sobą a on był tego winien. Potem zaczął...-na chwile się zaciął jednak zaraz wznowił opowieść.-...zaczął dręczyć mnie w koszmarach. Wyglądał jak ja tylko, że był szary jakby wyblakły. Tylko jego optyka lśniła czerwienią. Był uwięziony przez łańcuchy, które powoli pękały. Następnie...następnie czasem udawało mu się przejąć moje ciało...
-A maska? Ona pomaga? 
-...Tak. Blokuje go, całkowicie. Kiedy ją mam nie może nic robić.-powiedział z ulga, jakby mając nadzieje że nie będzie musiał dalej mówić.
-To dlatego... przepraszam Cię ja nie powinnam wtedy na dachu...
-Nie wiedziałaś. Nie obwiniam cię.
-I tak mi głupio... ale coś mi się wydaje, że nadal nie mówisz wszystkiego.
Deadbolt spojrzał na nią smutno i powiedział. -Tak. Jest jeszcze coś...-głos jakby lekko mu się załamał. -Mój brat...zachował się wtedy wspaniale...pomagał mi jak mógł powiedział, że znajdzie kogoś kto mnie wyleczy...
-i...Ja...Starlight okłamałem cie.
-Okłamałeś? Ale w czym?
-Ja...ja zabiłem własnego brata...-głos już całkiem mu się załamał a z optyki poleciały łzy.
Stalight nie wiedziała co powiedzieć, przytuliła go..  
-Ale...ale jak?
-...On...on przejął nade mną kontrole zranił go i kiedy miał wykonać ostateczny cios mój brat krzyknął.
-Deadbolt to nie ty! Ja jestem twoim bratem! Twoim bliźniakiem!
Na chwile...odzyskałem kontrole jednak on zaraz ja przejął i powiedział.
-To nic nie zmienia...bracie.
I przebił mu iskrę...Wiesz co jeszcze mi zrobił? Kiedy miecz zanurzył się w jego ciele, odstąpił. Oddał mi kontrole. Natychmiast go wyciągnąłem. P...próbowałem go ratować, ale....
-Mój brat umarł na moich ramionach...A ja go zabiłem...
-Deadbolt nie byłeś sobą nie obwiniaj się twój brat by tego nie chciał...
-....Wiem. Kochał mnie nawet gdy stałem się...potworem...Boje sie Starlight! Boje sie ze on cos ci zrobi!
-Nie martw się poradzisz sobie...My sobie poradzimy.
-A co jeśli...
Starlight zamknęła mu usta całując go czule.
-Wiem że drażę temat... ale skąd masz tą maskę?
-...Kiedy opłakiwałem brata pojawił sie on...AlfaTrion jeden z 13 Primów. P...powiedział ze mój brat opowiedział mu moja sytuacje i poprosił go o pomoc...Kurwa...każde wspomnienie z nim związane boli...Ehh...On dał mi te maskę. Powiedział, że stworzyła ja Solusa Prime specjalnie na taka okazje, gdyż kiedy walczyli z Unicronem jedn z nich również miał...to coś...
-Który to był ? I może mogła bym ci jakoś pomóc.
-Obawiam się, że nikt nie może mi pomoc...Dziękuje.
-A gdy by znaleźć tą kobietę? 
-Próbowałem...ale przepadła bez śladu.
-Ale ja jestem nie chwaląc się dobrą w znajdywaniu botów... Ale za co ty podziękowałeś? 
-Za to ze mnie nie opuściłaś. Wtedy na płazy tego bałem się najbardziej. Balem się, że okrzykniesz mnie świrem i pójdziesz sobie. A ty jesteś, nadal...Wiem Starlight, że może udało by ci się ja znaleźć ale...
-Ale...?
-Pewnie uznasz mnie za tchórza...ale ja się jej boje. Boje się jej po tym co mi zrobiła. Boje się co jeszcze może mi zrobić...lub tobie.
-Boisz się o mnie... -zarumieniła się -Ale ja dam rade.. chce pomóc.
Deadbolt przytulił ja szepcząc słowo: Dziękuje...
Odwzajemniła uścisk. -Po to jestem...
-A nie po to?-zapytał całując ja czule i namiętnie.
-Ale na prawdę ja chcę to zrobić... pomogę ci -powiedziała potem. Była dosyć uparty osobą.
-Uparciucha. Dobrze ale najpierw...-powiedział patrząc na nią tajemniczo.
-Tak???...
Złapał ja za podbródek i spojrzał jej głęboko w optykę, po czym powiedział. 
-Teraz moja kolej na zadanie ci pytań...a twoja na szczere odpowiedzi.
-Kolejne przesłuchanie? -udała wystraszoną, ale patrząc w jego optyki... -No dobra..
-Okey...Pierwsze pytanie, od którego sie nie wymigasz...
-Yyy.. no dobra.. już się boje.
-Skoro mowa o strachu...boisz się transformować?
-Tak. To znaczy też pewnie dlatego, że bardzo bardzo rzadko to robię...
-A na pewno nie ma to związku z przeszłością? Nie będę naciskał.
-No dobra... masz rację. - na chwile się zawiesiła - Gdy pierwszy raz się stransformowałam.. ja nie wiedziałam co mam robić. Po prostu nie miałam tych odruchów.
-Jakbyś nie była do tego stworzona?
-Coś w tym stylu... - zdenerwował się lekko - potem jeszcze byłam wytykana, przez inne dzieci palcami..
-Nie miałaś żadnych przyjaciół? Nikogo kto trzymaliby twoja stronę?
-A liczy się ktoś kto nic nie gada ? Tak to nie...
-Soundwave?
-On i tak nic nie mówi więc, nie ma mnie jak zdenerwować.. no może tylko swoją lojalnością.
-Szkoda, że nie poznałem cię w dzieciństwie. Na pewno byłaś słodka.-powiedział uśmiechając sie do niej.
-Ej.. - zaśmiała się. -Ale wtedy pewnie bym nie była tą samą osobą.
-Sadzisz że bym cię zmienił?
-Nie chodzi o ciebie.. Te czasy zdecydowały nad tym co robię...
-Nie miałaś łatwego dzieciństwa...jednak czy kryje sie za tym cos wiecej? Watpię abyś tylko przez to została najemniczka...
-No było jeszcze parę takich wpływów w moim istnieniu...
Deadbolt wziął ja za reke i spojrzał w jej optykę. Nie musiał nic mowić jego optyka mówiła za niego: Jesli mi powiesz bedzie ci lżej jednak nie zmuszam cię do tego...
Patrz rolę się zmieniły -powiedziała z lekkim uśmiechem. -Po pierwsze... gdzieś musiałam się nauczyć walczyć.
Milczał. Nie chciał zadawać głupich pytań. Chciał aby opowiedziała mu swoją historie, a nie odpowiadała na jego pytania.
-Wbrew pozorom był to tylko kurs samoobrony. Choć ja po prostu szukałam miejsca gdzie będę mogła się wyżyć.. Po jakimś czasie zostałam wyrzucona...
-Niech zgadnę...pobiłaś instruktora?
Wbrew panującej atmosferze zaśmiała się. 
-Nie na początku były upomnienia. Jak dla niech byłam zbyt... brutalna jak na sztukę samoobrony..
-Co było potem?
Ale jednego dni na zajęcia przyszła osoba, która już kiedyś zalazła mi za poszycie... przyjaciółka która wygadała każdy mój sekret. Była mi jak siostra, a mnie zdradziła -uroniła łzę. -Kiedy stanęłyśmy na przeciw siebie...
Deadbolt otarł spływająca po jej policzku łzę.
-Tak z krótka w tedy zabiłam po raz pierwszy... -wyglądała jak by chciała pozbyć się emocji. 
Deadbolt spojrzał na nią, po czym ją przytulił. Szepnął jej do ucha: Złość i rozczarowanie potrafią robić rożne rzeczy z Cybertronczykami. Ale ja nadal uważam, że nie jesteś zła, i nawet kiedy łzy spływają po twej twarzy jesteś piękna...
-I o to mi chodzi... Gdy by ktoś w tedy był przy mnie. Powiedział, że nie jestem zła, że dałam się po prostu ponieść emocjom... sprawy by się potoczyły zupełnie inaczej, bo zamiast takiej osoby poznałam kogo innego...
-Już gościa bądź gościówy nie lubię...
-I kto mówił " Nie oceniaj po okładce " - spojrzała się na niego, a następnie ponownie zwiesiła głowę - Może powie ci coś imię Lockdown?
Deadbolt wzdrygnął się po czym powiedział. -Niestety mówi...aż za wiele...Widziałem kiedys z moim...widziałem jak mordował bota bo ten nie miał forsy czy coś w ten deseń.... 
-To powiem Ci ciekawostkę... rozmawiasz właśnie z jego najlepszą uczennicą...
-Nieciekawa ta ciekawostka... Nie zmienia to jednak mojej opini o twej osobie. Ty i on to jak niebo i ziemia. Nie jestes taka jak on Star. Nawet jeśli tak myślisz...
-Nawet nie wiem czy jeszcze żyje... ale on był chyba tym głównym powodem,  miał na mnie duży wpływ. Można powiedzieć, że wychował mnie na swoich zasadach. - podniosła na chwile głowę - Wiesz.. jesteś pierwszą osobą której to mówię...
-Ty rownież pierwsza poznałaś moj sekret. Zawsze bałem sie o nim mowić, ale jednak wyznalem go tobie. Czas nie leczy ran Starlight. To my w swych czynach uzdrawiamy je. A my zrobiliśmy pierwszy krok do uzdrowienia...
-Mówisz czasami jak poeta - uśmiechnęła się - A tak szczerze to nie chciała bym wiedzieć co zrobił by Megatron z informacją o mnie - wzdrygnęła się.
-Dla niego to raczej była by wspaniała wiadomość...ale lepiej mu nie mów. Poeta powiadasz? Podobno poezja jest droga do duszy.
-Wiesz mi nie zamierzam. Lockdown bardzo często lubił być nie posłuszny... Coś w tylu Starscreama, tylko że on z łatwością z tego zawsze wybrną. Ja za dużo poezji się nie nasłuchałam, jeśli wykluczyć hasła motywacyjne nauczyciela.
-Boje się zapytać ale...jakie to były hasła?
-Naprawdę chcesz je usłyszeć ? - skinął głową -Coś w tylu " Najpierw zabijaj potem myśl" albo " Jeśli nie poderżniesz mu gardła to będzie się rzucał".
-Ahaaaa...okey chyba jednak nie chciałem ich znać.
-Do dzisiaj jeśli zabijam słyszę jak by bił brawo, w niektórych momentach wydaje mi się jak by mnie obserwował...
-To pewnie przy mnie się załamał chłop psychicznie!
-Wiesz mam wielką nadzieję, że nie iteresuje się już moimi zleceniami... - wyglądała na bardzo przestraszoną.
-Starlight. NIGDY nie pozwolę aby KTOKOLWIEK cię skrzywdził.-powiedział przytulając ją. -Nigdy...
-Wierz mi wolała bym przyjąć karę... dla mnie zawsze był łagodniejszy, a jeśli do tego wiedział by ile jesteś wart dla Megatrona... - wtuliła się w niego mocniej.
-A jednak się martwisz... Starlight moja kochana....Razem damy radę musisz tylko w to uwierzyć
Kocham Ciebie skarbie, czas smutek na szczęście zmienić
Czas pokazać transformerom, na odległość istniejemy
I realny jest nasz świat, bo sami go budujemy.Wiem, że masz trudne chwile, to wiedz, że jestem obok
Pomogę Ci wstać, przecież mnie znasz, no jest spoko
W sumie też nie mam lekko, widzisz, że żyję
Bo to Ty mnie odmieniłaś, dzięki Tobie mam tą siłę
Będzie lepiej, musisz tylko nam postawić szansę
Ostatnie dwa wersy ale dla mnie bardzo ważne
Kocham Ciebie skarbie, choć nie zawsze się udaje
Ostatnie me słowa, "Razem damy radę"-zaśpiewał cicho do jej ucha.
-Deadbolt poeta - powiedziała śmiejąc się i rumieniąc jednocześnie. - Ale słodki jesteś - puściła do niego oko 
Zrobił się czerwony niczym lakier Knockout'a i powiedział. -Ekhem...Słodki? Ekhem...Ja nie umiem śpiewać. Ty to robiłaś tak pięknie.
-Ale nigdy nie słyszałam na głos jak śpiewasz...
-Na szczęście...chyba byś tego nie przeżyła...
-Ja?? Przeżyłam pół życia pod opieką Lockdowna i mam nie przeżyć kogoś śpiewu ? No nie daj się prosić - zrobiła słodką minę
-Ekhemm.. niech to! Jak mam niby tobie odmówić?! No dobrze...Tylko nie śmiej się bo ja tego nie przeżyje...
-Dobrze dobrze.. no to czekam..
-Ehhh..Ykhym...-mega rumieniec oblał jego twarz jednak on wziął głęboki oddech i zaczął śpiewać.
-Co ja bym zrobił bez twoich przemądrzałych ust
Przyciągają mnie, a Ty mnie odrzucasz
W głowie mi się kręci, nie żartuję, nie mogę cię zdefiniować
Co się dzieje w tym pięknym umyśle
Jestem na twojej magicznej, tajemniczej przejażdżce 
Jestem tak oszołomiony, że nie wiem co mnie trafiło, ale będzie ze mną dobrze

Moja głowa jest pod wodą
Ale czuję się swobodnie
Jesteś szalona a ja tracę zmysły

Bo wszystko co we mnie
Kocha wszystko co w tobie
Kocham twoje krągłości i wszystkie krawędzie
Wszystkie twoje idealne niedoskonałości
Daj mi całą siebie
A ja dam całego siebie tobie
Jesteś moim końcem i początkiem
Nawet jeśli przegrywam, to wygrywam
Ponieważ daję ci całego siebie, całego siebie
A ty dajesz mi całą siebie, całą siebie

Jak często muszę ci mówić
Że nawet kiedy płaczesz jesteś równie piękna
Świat Cię przytłacza, jestem przy tobie w każdym twoim humorze
Jesteś moim upadkiem, jesteś moją muzą
Moim najgorszym zatraceniem, moim rytmem i bluesem
Nie mogę przestać śpiewać, to dzwoni w mojej głowie dla ciebie

Moja głowa jest pod wodą
Ale czuje się swobodnie
Jesteś szalona a ja tracę zmysły

Bo wszystko co we mnie
Kocha wszystko co w tobie
Kocham twoje krągłości i wszystkie krawędzie
Wszystkie twoje idealne niedoskonałości
Daj mi całą siebie
A ja dam całego siebie tobie
Jesteś moim końcem i początkiem
Nawet jeśli przegrywam, to wygrywam
Ponieważ daję ci całego siebie, całego siebie
A ty dajesz mi całą siebie, całą siebie

Karty na stół, oboje pokazujemy swoje iskry
Ryzykując wszystko, mimo że to bardzo trudne

Bo wszystko co we mnie
Kocha wszystko co w tobie
Kocham twoje krągłości i wszystkie krawędzie
Wszystkie twoje idealne niedoskonałości
Daj mi całą siebie
A ja dam całego siebie tobie
Jesteś moim końcem i początkiem
Nawet jeśli przegrywam, to wygrywam
Ponieważ daję ci całego siebie, całego siebie
A ty dajesz mi całą siebie, całą siebie

Daję ci całego, całego siebie
A ty dajesz mi całą, całą siebie
-śpiewał pięknie,delikatnie, urzekająco stając się z każdym wersem pewniejszy siebie.
-WoW. I ty mówiłeś że nie umiesz śpiewać?!
Bolt tylko zarumienił się i nieśmiało powiedział. -Chyba nie było tragicznie...no nie?
-Tragicznie?? Nie! To było piękne!
-Przestań bo zaraz będę bardziej czerwony niż wściekły Megatron!
-Megatron! -zwiesiła się na chwile.
-Co on?
- A nic nic... i tak będę miała kłopoty. - uśmiechnęła się. - I nie przestanę ! Ładnie śpiewasz ! 
-Przestań! Jestem nieśmiały, a ty teraz rujnujesz moją malutką pewność siebie...
- Rujnować ?! Ja tylko cię komplementuje  Ej wpadłam na pomysł jak nie siedzieć w miejscu przez resztę dnia 
-Już się boję, piękna.
- Może tym razem tym razem ja ci pokaże jakieś miejsca.  Ale te będą związane z moją przeszłością... a po za tym jestem ciekawa jak teraz wyglądają.
-No to na co czekamy!-krzyknął łapiąc ją za rękę. -Chodźmy!
- Tylko ostrzegam te miejsca nie będą malowniczymi uliczkami tętniącymi życiem.
-Pójdę za tobą na koniec świata, milady.
- No to czas zacząć... hmm no dobra to chyba tędy. - wybrała jedną z uliczek i pociągnęła Deadbolta za sobą. Mijali znane jej miejsca niektóre zbyt dobrze. W końcu doszli do dosyć niezadbanego budynku. Starlight kopnęła w drzwi, które wypadły z zawiasów. Następnie weszła do środka i rozglądnęła się. Dobrze pamiętała to miejsce. - Deadbolta oto dawna szkoła samoobrony - podniosła ręce do góry i obróciła się.
-WoW...Fajna akustyka.
- Nic się tu nie zmieniło... - stanęła w miejscu patrząc w jeden punkt.
Deadbolt spojrzał tam gdzie Starlight i ujrzał...Jedno ze stanowisk do walki. Dopiero gdy bardziej się przypatrzył dostrzegł w niektórych miejscach niebieskie plamy.
-Czy to tam...
- Tak. Ostatnie stanowisko na którym ćwiczyłam... - podeszła bliżej i stanęła po jednej ze stron na macie.
Deadbolt obserwował ją i nagle do głowy wpadł mu pewien pomysł...
-Co powiesz na małą rundkę? Tylko proszę nie zabij mnie.
Uśmiechnęła się - O tym samym pomyślałam. Dobra to jak walczymy ?
-...To ty tu jesteś szefową.
- Raczej wywaloną po paru zajęciach
- A co powiesz na katany ? - wyciągnęła swoją po czym wymachnęła na popis.
-Eeeee...okey...-powiedział po czym wziął jedną z lezących katan.-A...jak to działa?
Starlight zwinęła się ze śmiechu. - Ty tak na serio ?!
-No co? Nie znam się na tym...Ma to jakiś ukryty przełącznik czy cuś?
- Nie tu chodzi o technikę - powiedziała przez śmiech.
-Technikę? Czyli są jakieś rodzaje tego machania na prawo i lewo? Jak ja to ogarnę?-zapytał łapiąc sie za głowę.
- Haha ! No prawo i lewo - zaśmiała się - Dal popisu możesz też tak - zaczęła machać nią w kółko.
Deadbolt wodził wzrokiem za kataną robiąca kółka i w pewnej chwili niespodziewanie skrzyżować obie katany powodując wyrzucenie katany Star w powietrze. -Eeee...-powiedział łapiąc katanę. -Cos w ten deseń?
- Ło nieźle ci idzie ! - zaklaskała. Następnie podeszła do niego by zabrać swoją katane. Nagle jej wzrok utkwił w tej trzymanej przez Deadbolt'a. - Z kąt się ona tutaj wzięła !? 
-No nie wiem, leżała sobie to ją wziąłem...a co?
 - To chyba była moja... - zaczęła dokładnie oglądać broń - Tak to była moja piersza katana. Zostawiłam ją tu... - wskazała na wyschnięte ledwo widoczne różnice między kolorem ostrza. - Nie chciałam jej już nigdy wziąść do ręki... 
-Starlight. Przeszłość często boli. Można od niej uciec lub...wyciągnąć z niej wnioski.-powiedział głaszcząc ja po policzku. 
 - Ale czemu ona tu nadal leży !?  Przecież po moim odejściu nie zamknęli szkoły - powiedziała lekko zdenerwowana. Przednoczami stanęła jej scena początku pojedynku, gdy wybierała broń, a potem gdy patrzała w optykę swojej pierwszej ofiary. Jak gaśnie na zawsze... Potem ocknęła się zdezorientowana. 
-Moze...ktoś tu był przed nami?
 - Ale kto ? Widać, że nikt tu dawno nie był. - rozglądnęła się. - Może rozglądniemy się trochę po innych salach ? Potem powalczymy.. 
-Okey.-powiedział Deadbolt czujnie nasłuchując wszystkiego. Star zauważyła, że jego chód sie zmienił. Był prawie niesłyszalny.
  - Nie ma tu dużo pomieszczeń. Tam - wskazała palcem drzwi na przeciw nim - jest druga sala, a za nami jest wejście do magazynu. 
-Broni jak sie domyślam?
 - Tak. To co rozdzielamy się - powiedziała takim tonem by spróbować go wystraszyć
-Bardzooo zły pomyyssłł!
 - I kto to mówi !? Ty masz kamuflaż ! 
-A ty umiejętności! Eh...no dobra...biorę sale!
 - A ja magazyn... może po prostu ktoś go slądrował, a katana wyleciała mu po drodze ?  
   -Mam taka nadzieje...uważaj na siebie i jakby co krzycz, jasne?
 - Jasne. Ale raczej nie będzie to MÓJ krzyk - uśmiechnęła się złowieszczo
-Mam nadzieje...-powiedział po czym, zniknął.

Starlight po woli skierowała się w stronę magazynu. Robiła to najciszej jak mogła.. Choć w kółko rozpraszało ją dziwne uczucie, że jest obserwowana. Nie mówiła tego Deadboltowi bo nie chciała go martwić. W końcu podeszła do drzwi. Postanowiła sprawdzić ich wytrzymałość i oparła się o nie lekko. Zawiasy zaskrzypły i miała gotowe przejście. Weszła powoli rozglądając się uważnie po małym pomieszczeniu. Co dziwne wszystkie bronie były na swoim miejscu. Nagle usłyszała jakiś szelest. Najszybciej jak mogła sięgnęła po katane, by mieć ją w pogotowiu. Szła dalej nadal będąc czują,  aż nagle zobaczyła scenę wyciętą z horroru. W miejscu gdzie powinna być jej stara broń była wiadomość wypisana energonem. " Staraciłaś dawną czujność ".
 - On wrócił... - powiedziała, a jej głos rozniósł się po całym magazynie. 

Deadbolt w duchu dziękował, że jest złodziejem. Dzięki temu przekradał się prawie bezszelestnie. W końcu dograł do drzwi drugiej sali. Otworzył je delikatnie i wślizgnął się do środka. To co zobaczył prawie zwalilo go z nóg. Trupy. Mnóstwo trupów. Fakt, że od momentu przekroczenia pomieszczenia czuł sie obserwowany nie poprawiał jego sytuacji. Wyszedł na środek sali i juz miał stad spadać gdy usłyszał głos.
-Podoba ci się moje dzieło? -Deadbolt podskoczył zaskoczony i w sekundę wyciągnął swój sztylet. 
-Nie nabierzesz mnie takimi dziecinnemu sztuczkami z niewidzialnością chłopcze. Moje gogle cie wyłapują. 
-No to widać mam problem...-powiedział rozglądając się w poszukiwaniu źródła głosu.
-Hehehe-głos zaśmiał się diabolicznie. - Nagle ktoś zeskoczył z balustrady i wyładował tuż za Deadbolt'em. Bolt w ostatniej sekundzie zablokował ruch przeciwnika, który miał odciąć mu głowę. Bolt wyłączył niewidzialność i spojrzał na swojego przeciwnika. Miał on coś w rodzaju czerwonego płaszcza, gogle, czerwone złe oczy i szaro-zieloną zbroje oraz hak zamiast jednej ręki. Jego twarz uśmiechała się złowieszczo.
-Ah...Ty jesteś tym złodziejem za którego Megatron tyle daje...
-A ty jesteś tym słynnym łowcą głów. Lockdown nieprawdaż?
-Widzę, że moja sława mnie wyprzedziła!
-Większość myśli żeś martwy.
-Bzdury! Jestem jak najbardziej żywy...ale nie można tego powiedzieć o tobie!-krzyknął i zaczął atakować go z niezwykła szybkością. Bolt ledwo wyrabiał z blokowaniem ciosów, niestety jednak po którymś razie jego sztylet rozłamał się na pół.
-Cholera!
-Widać szczęście ci nie sprzyja! -  Bolt próbował uskakiwać przed jego atakami co poskutkowało tym, ze przewrócił sie o trupa.
-Haha! To już twój koniec, ale najpierw...-powiedział i zerwał z niego maskę.-Chce ujrzeć twoja szczeniacka twarz! -Deadbolt panicznie czołgał się po podłodze uciekając do tylu. Błagał o to by Starlight tu wbiła i zabiła tego gnojka. Na dodatek syndromy zaczęły pojawiać się wcześniej i były o wiele mocniejsze. Lockdown zaśmiał się szyderczo i złapał Bolta za kark po czym rzucił nim o ścianę.Obraz rozmazywał mu się przed oczami i słyszał jego głos: Daj mi wyjść!...Nigdy! Lockdown podszedł do niego powiedział
 - To było prostsze niż przypuszczałem i już miał wykonać ostateczny cios kiedy...Bolt złapał ostrze i wykręcił je wraz z jego właścicielem. Lockdown był zaskoczony takim przebiegiem sytuacji. Spojrzał na swój cel i zobaczył ze...jego optyka była krwisto-czerwona a on uśmiechał się szyderczo.
-Szczeniaku...tak? - On podchodził do niego powoli nie przestając się uśmiechać. Lockdown szybko zerwał się z posadzki i ruszył na niego. Jednak coś było nie tak. Jego cel poruszał się niesamowicie szybko. Nie mógł go w ogóle trafić. Nagle Bolt złapał jego katanę i...przełamał ja na pół. 
-Ups. Popsułem ci zabawkę? Jaka szkoda. - Deadbolt wziął ostrzejszy kawałek dawnej katany po czym ruszył na Lockdowna, który był zaszokowany tym co się stało. Przecież jego katana była wykonana z jednego z najmocniejszych materiałów. Nie można jej było od tak złamać! Role się odwróciły, teraz Lockdown zaczynał panikować a Bolt śmiał się szyderczo. Nagle podciął mu nogi na co ten runął jak długi na ziemie. Bolt skorzystał z okazji i...złamał mu nogę gołymi rękoma.
-Aagggrr! KIM....CZYM TY JESTEŚ?
-Ja? Co za głupie pytanie...jestem kim jestem!
-Pożegnaj sie z okiem.-powiedział po czym wbił kawałek katany w jego optykę. Lockdown krzyknął z bólu a Deadbolt wyciągnął kawałek. 
-A teraz pożegnaj się z życiem...-zaśmiał się i już miał wbić mu katanę prosto w iskrę...gdy z nikt pojawiła się Starlight.  Skoczyła na niego od tyłu próbując przywrócić. W ręce miała maskę którą zamierzała mu jak najszybciej założyć. Na szczęście udało się jej. Wraz z Deadboltem czy kim teraz był spadła na podłogę.Jednak druga część planu była nieco trudniejsza. Maska była już na jego twarzy, ale on nadal się szarpał. 
 - Deadbolt to ja Star ! - krzyczała do niego. Nagle poczuła ból, a na jej policzku pojawiła się rysa. - Hej nie jesteś sobą ! Ocknij się !! - próbowała go odzyskać. - Deadbolt proszę uspokój się ! DEADBOLT ! - Nagle uspokoił się i przestał się wyrywać. 
- Deadbolt ? - powtórzyła łagodniej
-Agrrrr...Starlight?-zapytał z wysiłkiem.
 - Tak,  to ja. Lepiej już ? - spytała powoli wstając.
-Chyba tak. Łoł! Załatwiłaś Lockdowna!
 - Yyyy.. To nie ja 
-No jak nie ty? Kto inny niby mógłby...-przerwał patrząc na swoje ręce...całe w energonie. Starlight tym czasem odwróciła się i milcząc patrzała na swojego rannego "mistrza".
-O nie,nie,nie,nie!! Ja to zrobiłem?!
 - Spokojnie Deadbolt on jeszcze żyje... i chyba tak..
-Primusie, błagam niech to będzie tylko koszmar... - Deadbolt był przerażony.
 - Niestety to prawda. Ja przyszłam tu dopiero przed chwilą. Nie wiem co działo się wcześniej.. -  Deadbolt na początku milczał jednak potem zapytał twardo.
-Czy to ja cie zraniłem?-Starlight dotknęła rysy na policzku.
 - Mówisz o tym.. to tylko mała rysa. 
-Kurwa...-powiedział chowający twarz w dłoniach. -J...ja przepraszam Starlight-powiedział ze łzami w oczach i...zniknął.
 - Deadbolt nic się nie stało nie byłeś sobą. Deadbolt ? - rozglądnęła się jednak nikogo nie zobaczyła. Starlight została sama z rannym Lockdownem, który o dziwo był nadal przytomny
-Twój znajomy dał mi niezłe w kość...  - Starslight przez chwile zastanawiała się jak ma się do niego zwrócić. W końcu powiedziała sztywno.
 - Nie trzeba było próbować go zabić...
-He. Od kiedy ty się przejmujesz kimkolwiek?
 - To mam cię tu teraz zostawić ? 
-Proszę bardzo! Idź do swojego chłoptasia! Szukaj tego potwora!
 - Potwór ? Znam takiego właśnie leży prze de mną ! Bardzo dziękuję za przejrzystą wiadomość i retrospekcje - powiedziała sarkastycznie
-Hehehe... Nie utrzymasz tej bestii na smyczy. Oni on ani ty.
 - Co ty o nim w ogóle wiesz ? 
-Nic. A co TY o nim wiesz?
 - Oczekujesz, że ci coś powiem ? 
-Wtedy uznałbym cie za idiotkę. Oczekuje ze przemyślisz tą...."znajomość"
 - A ty od kiedy się taki "opiekuńczy" zrobiłeś ? 
-Po prostu szkoda marnować taki talent! Zrobiłaś się mniej ostrożna. Na razie jest rysa, a co później?
 - Zauważmy, że ja wyszłam z jedną rysą, a ty ? Mam zacząć wymieniać ? 
-Widzisz co on potrafi zrobić...i to takiemu zawodowcowi jak ja. Troszczy się o ciebie jednak nie wytrzyma psychicznie. W końcu puści i wtedy możliwie znajdziesz się na moim miejscu... - po czym dodał - Powinnaś go zabić dla dobra własnego i jego. 
 - A co ty wiesz o kogoś dobru ? Nie pamiętasz na jakiej podstawie mnie szkoliłeś. Mówiłeś "Na najważniejsze rzeczy dobro własne i kasa. " a nie pamiętam byś kiedykolwiek przejmował mną ? A z resztą zamknie się bo robisz się bardziej wkurzający od Staracreama ! 
-Hyhyhy… łatwiej jest cie wyprowadzić z równowagi...niedobrze. Ale skoro tak bardzo pamiętasz moje nauki to co z "nie tworzeniem głębszych więzi? Hym?" - Przewróciła oczami
 - Spędź tak dużo czasu ze Screamem jak ja. Gwarantuje, że zrobisz to co ja. A właśnie czy ja źle pamiętam ? Bo wydaje mi się, że skończyłam naukę 
-Ale nie pamiętasz już zasad! Lub je olewasz. Zauroczenie jest typowym olaniem zasad. Robi cie słabą.
 - A z kąt ty w ogóle wiesz !?
-Tez popełniłem ten błąd w młodości. Kiedyś dałbym sobie za ta kobietę rękę uciąć i wiesz co? Teraz nie mam ręki!!
 - Taa zauważyłam. - kopnęła go w złamaną nogę - Oj. Pomyliłam się do nie jest ręka 
-Agrrr! Wredota...
 - Dziękuję - udała, że bierze to za komplement.  - A w ogóle gdzie ty byłeś przez ten czas ?! Zostawiłem mnie samą na pastwę Megatrona ! 
-Tu i tam. Ale dałaś se radę! A właśnie jak myślisz co Megatron mi da za te ciekawe informacje o nim?
 - Megatrona i tak ma go na listach gończych co mu dadzą takie informacje ? - spróbowała zakończyć temat. 
-Wiesz Megatron nie wie o jego..."umiejętnościach" Trzeba chłopakowi przyznać cicha woda z niego!
 -  Co do Megatrona ? Chcesz się z nim spotkać ? Jeśli tak nie radzę... 
-A wiesz co? Chcę. Zadzwoń do szefuńcia i pochwał mu się zdobyczą!
 - Taa już widzę jego minę - zaśmiała się. Jednak nagle sobie przypomniała jeden z powodów dla których nie powinna pozwolić na to spotkanie...  
- Już słyszę Megatrona...:Starlight gdzie ty się podziewałaś?? 
-Hej a ty skąd wiesz że przed chwilą nie byłam na Nemezis ? - spojrzała podejrzanie
-Nie czułaś się obserwowana? Jestem zawiedziony...
 - Czułam ale nie sądziłam, że znowu wrócisz...
-Hehehe...niespodzianka. Muszę przyznać niezłe zabalowaliście w nocy...
 - Lockdown ! - przewróciła optyką - Po co wróciłeś !? 
-Zaczyna się wojna skarbie. Trzeba się odpowiedzieć za jedna ze stron...
 - A ty tego jeszcze nie zrobiłeś ? Myślałam, że lokalna służba cię mało interesuje ? I od kiedy ty mnie nazywasz skarbie - sięgnęła na chwile pamięcią... - ej czekaj ty tak do mnie powiedziałeś gdy Cię pierwszy raz spotkałam !
-Masz dobra pamięć.
 - Takiego dnia nie łatwo zapomnieć,  choć czasami się chce 
-Nie zmienisz przeszłości. Naturalni zgina w ogniu walk, a czy wygrają Autoboty czy Decepticony, to można tylko obstawiać. -* Deadbolt... * pomyślała i na chwilę zawiesiła się... 
-Mówiłeś coś ? Widzę że raczej tobie się miło leży na tej podłodze i wkurzanie mnie 
-Owszem to ciekawe zajęcie... Ale chyba już czas wezwać Megatrona. Może będziesz mieć szczęście i zobaczysz jak się na mnie wydziera...
  - Bardzo liczę na miejsce w pierwszym rzędzie przy takim wydarzeniu... Choć na Starscreamie jest zawsze ciekawiej..
-Nie wątpię. Ten idiota zawsze obrywa.
 - Od wszystkich o de mnie już też zaliczył.. choć mógł skończyć jak Vechicon.. - nagle uświadomiła sobie co gada i przy kim. Uderzyła się ręką w głowę 
-Heheh. Przez przebywanie w towarzystwie tego chłopaka przestałaś się kontrolować. Ach i nie martw się. Megatron nie dowie się o twoim..."romansie".
 - Tylko spróbuj.. - niezauważalnie szybko wyciągnęła katar i oparła ją o pierś Lockdowna.
-Jestem zbyt ciekawy co się dalej wydarzy by powiedzieć to Megowi. Naturalny i Decepticonca. Najemniczka i jej cel. Intrygujące.
-  Możesz się nie dowiedzieć ! Wszyscy myślą że zginąłeś. . Mogę ich nie rozczarować 
-Wątpię skarbie. Oczy i uszy Decepticonów sięgają coraz głębiej...
 - Chodzi o Soundwava ? No dobra z tym w konflikt nie chce wchodzić... 
-Nikt nie chce...więc....
Ech... niech Ci będzie.. - schowała broń i podała mu rękę - Raczej nie chcesz tu leżeć i gnić jak oni - spojrzała na trupy.
 - Raczej nie - złapał jej rękę. Starlight zapał się i pomogła mu wstać. Następnie pozwoliła by się o nią oparł. 
 - Nie próbuj żadnych sztuczek ! - ostrzegła. 
 - Ja teraz ? 
- Zbyt często mnie testuje - zaczęli razem iść w kierunku wyjścia z sali. Gdy znaleźli się prawie przy wyjściu Lockdown spojrzał w kierunku leżącej na podłodze broni.
 - Ja bym ją zabrał. W końcu to twoje trofeum... - ona jednak ruszyła jeszcze szybciej do wyjścia.
 - Nie jestem jak ty
 - Kto ci to powiedział ? Ten chłoptaś? Wież dobrze, że nie jest to prawda.. - Starlight już miała odpowiedzieć, kiedy w jej głowie rozbrzmiewał głos Megatrona.
~ Starlight ! Gdzie ty się podziewasz!? 
~ Lordzie Megatronie pilnie potrzebny mi most i medyk. - powiedział ignorując pytanie.
 - Starlight żądam odpowiedzi!
- Lordzie nie ma czasu. Znalazłam kogoś może pomóc przechylić szale zwycięstwa.. - spojrzała na opierające się o nią bota. - Pamiętasz panie Lockdowna ?
*****************************************************************
Deadbolt siedział na krawędzi, na najwyższym budynku. W jego głowie cały czas rozbrzmiewało jedno słowo: potwór…
(szepty w głowie): potwór, potwór, potwór, potwór, potwór, potwór!
-Dość!
Ucichły, jednak zaraz po tym rozległ się psychopatyczny śmiech. Deadbolt’a zamroziło. –To niemożliwe….
-Tęskniłeś?
-Nie mogę cię słyszeć mam maskę!
-Hahaha naprawdę myślałeś że będzie cię ona wiecznie chronić? Maska powoli traci swoja moc… a ja rosnę w siłę...-powiedział po czym zamilkł.

DEADBOLT:
…nic tylko ciemność
cisza dokoła
szukając wyjścia 
gubię się sam
lecz mam wciąż nadzieję
i wyrwę cię z mroku
przysięgam ci to
wolę umrzeć, niż...

ALTER EGO:
czyżbyś wierzył w to
że ja pozwolę odejść ci
myślisz, że uwolnić możesz się
muszę rozczarować cię
nie będziesz nigdy sam 
nigdy nie pozbędziesz się już mnie

DEADBOLT:
jesteś jak cień 
co pojawia się w lustrze
znikniesz, gdy tylko odwrócę wzrok

ALTER EGO:
spójrz prawdzie w twarz
gdy pojawiam się w lustrze
przyznaj, że dawno już stałeś się mną

DEADBOLT:
to tylko sen
a ty jesteś koszmarem
i gdy się zbudzę, zapomnę cię
ostatni raz
zawładnąłeś mną we śnie

ALTER EGO:
przyjacielu, to nie sen
i już nie skończy się
uwierz, że ten koszmar będzie trwał
żyje w tobie potwór
i chociaż jeszcze bronisz się
będzie coraz większą władzę miał

DEADBOLT:
nie będziesz mną
i nie mogę pozwolić
żebyś nade mną kontrolę miał

ALTER EGO:
nic nie poradzisz
gdy będę rozrywał
twoje wnętrzności każdego dnia

DEADBOLT:
ja mogłem żyć, kiedy ciebie nie było
ty, żeby żyć, potrzebujesz mnie
chcę wolnym być
i zobaczyć twoją śmierć

ALTER EGO:
będę częścią ciebie na zawsze
a przy mnie sam szatan będzie stał

DEADBOLT:
nie!

ALTER EGO:
i już nikt nie dowie się nigdy
czy ty byłeś diabłem, czy może ja!

DEADBOLT:
koniec już z tym
umrze więc
dziś jeden z nas

ALTER EGO:
to nie ja
czyli ty

DEADBOLT:
moja śmierć 
zniszczy cię

ALTER EGO:
ja chętnie cię
zastąpię

DEADBOLT:
niech cię szlag
uwolnij mnie

ALTER EGO:
zmieniasz się
już we mnie

DEADBOLT:
nie!
czuję, że...

ALTER EGO:
jesteś mną
Hyde to ty!

DEADBOLT:
nie, nigdy!

ALTER EGO:
tak, na zawsze!

DEADBOLT:
przeklęty Hyde!
za wszystko co zrobiłeś, będziesz się smażył w piekle!

ALTER EGO:
nie mogę się doczekać, żeby cię tam spotkać

DEADBOLT:
nigdy!

*********************************************************************************
Starlight sprawdziła już plażę, bazę i altankę.
-Teraz został już tylko najwyższy budynek… Deadbolt błagam bądź tam…
Zaczęło padać i grzmieć. Niebo rozświetlały błyskawice. Star weszła na dach budynku i… ujrzała Deadbolta stojącego na krawędzi.
-Deadbolt!- krzyknęła biegnąc w jego stronę. Nagle potknęła się o coś spojrzała pod siebie i sparaliżował ją strach… Pod jej nogami leżała maska Deadbolta…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy