sobota, 5 września 2015

3cz.: Gwiazdy

&Starlight
Po jakimś czasie Starlight otrząsnęła się i zbierając katanę, jeszcze lekko osłupiała wróciła do środka baru. Na samym początku oślepiła ją jasność pomieszczenia. W końcu ostatni spędziła jakiś czas na dworze, gdzie zapadał zmrok. Gdy jej optyka przyzwyczaiła się już do oświetlenia, zaczęła rozglądać się za Starscreamem. Komandor siedział sam przy stole popijając browara. Musiał ich już wypić naprawdę dużo bo nawet nie zauważył kiedy się dosiadła i gadał sam do siebie. Chociaż to drugie to raczej u niego norma.
- Tak traktować swojego głównego komandora! Założę się ze beze mnie i moich planów nawet by Nemezis nie miał! - już chciał walnąć ręką w stół, ale Starlight udało się go powstrzymać nawet nie odwracając głowy w jego stronę. 
- Scream odpuść. Nie chcemy zwracać uwagi - powiedziała nieobecna.
-A ty to niby nie zwracasz na siebie uwagi kiedy obściskujesz się z tym facetem? 
- Chyba powinniśmy wracać. Dosyć się już upiłeś - ukryła swoje zdenerwowanie i wstała od stołu. On po chwili także dołączył.
- Myślałem, że twoja praca polega na likwidowanie celów, a nie na... 
- Starscreamem skończ robisz się bardziej wnerwiający niż zazwyczaj - próbowała być cierpliwa, ale jak jeszcze raz coś powie.
- Ciekawe co na to Megatron. Na pewno eis ucieszy - nie mogła już dłużej wytrzymać. Gdy przekroczyli próg baru szybko znalazła się za nim i podłożyła mu katanę do gardła. 
- Jeszcze jedno słowo ! - Starscream najwyraźniej nie przejmował się sytuacją bo mówił dalej.
- Mogłabyś przynajmniej znać jego tożsamość -  te słowa dały jej trochę do myślenia. Puściła go i schowała broń.* No właśnie on nosi maskę !* uderzyła się ręką w głowę. * Musze natychmiast go..*
- Skoro tak się wkurzasz to musi być coś 
- Dobra tym razem ci nie podaruje ! - już miała go dopaść kiedy...
~ Starlight ! - głos Megatrona rozbrzmiał w jej głowie. 
~ Tak lordzie Megatronie 
~ Natychmiast wracasz na statek! Mamy do pogadania. - po jego tonie Starlight wiedziała, że ma już kłopoty. Jednak by nie mieć ich jeszcze większych wypełniła rozkaz.

Kiedy dotarła na Nemezis okazało się, że totalnie upity Starscream, który miał aktualnie zanik jakiegokolwiek zdrowego rozsądku. Jak gdy by nigdy nic opisał całe zajście w barze Megatronowi. Starlight spojrzała się gniewie na komandora, gdy Soundwave odprowadzał ją na dywanik do lorda Deceptikonów. 
- Sama tam trafię ! - powiedziała zdenerwowana. Con jednak nie miał zamiaru odstąpić jej na krok. W końcu dotarli do tego strasznego miejsca nazwanego mostkiem oficerskim.
- Starlight znów mnie zawiodłaś ! - powiedział Megatron jak tylko weszli do środka.  
- To wszystko przez Starscreama ! - krzyknęła, jednak gdy Deceptikon spojrzał się na nią gniewnie. Dodała - Jeśli mogę coś powiedzieć na swoją obronę lordzie. 
- Nie masz nic na swoją obronę ! - podszedł do niej bliżej i wyprowadził cios. Starlight przymknęła optykę i przygotowała się, że zaraz walnie w ścianę, ale o dziwo nic się nie stało. Megatron stał z unieruchomioną ręką i nic na to nie mógł poradzić. Sam wyglądał na bardzo zdziwionego. Nagle Star usłyszała juz dobrze znajomy jej głos Deadbolta.
- Megatronie dam nie bije się nawet kwiatkiem 
&Deadbolt

Deadbolt siedział na nemezis już od jakieś godziny. Niewidzialny oczywiście. Wywinął parę numerów Vehiconom, oraz zrobił to po co przyszedł. już miał się wynosić, kiedy usłyszał podniesiony głos Megatrona, oraz o zgrozo lekko przestraszony głos Starlight. Wślizgnął się na mostek i zobaczył Megatrona szykującego się do uderzenia Star. Szybko niczym strzała podbiegł do Mega i złapał jego rękę. parsknął śmiechem 
kiedy ujrzał jego zdziwioną mordkę. 
-Megatronie, dam nie bije się nawet kwiatkiem, a co dopiero taka wielką łapą! - Star popatrzyła się zdziwiona a Deadbolt ujrzał, że lekko się uśmiechnęła. Megatron w tym czasie próbował go trafić, jednak za każda nieudana próbą Bolt krzyczał. 
-Pudło! Pudło, pudło, pudło haha! - Po chwili podszedł do konsoli, oparł się o nią i zrobił się widzialny po czym powiedział. -Tęskniłeś Lordziku?
-Deadbolt!
- Nie święta owca! Oczywiście, że to ja! tylko ja jestem na tyle powalony by włazić na ten statek kiedy chcesz mnie zabić!
-Święta prawda...i mam to zamiar zrobić osobiście!
-O jaki zaszczyt! A i część piękna! Dobra to ja spadam....narka! - Deadbolt włączył niewidzialność i zaczął uciekać przy okazji łapiąc Star za ręka i całując ją.

&Starlight
Starlight zarumieniła się chyba pierwszy raz w ciągu swojego istnienia. Jednak tym razem nie pozwoliła sobie na chwilę zwiechy.  Widząc wkurzonego do czerwoności Megatrona szybko wybiegła z pomieszczenia. Po drodze spotykając nadal ledwo przytomnego Starscream'a, który pewni zostanie obwiniony za całe zajście. * Prawie mu współczuję *. 
- Miłej pogawędki z Megsem. Jest wprost wyśmienitym humorze - rzuciła złośliwie, a następnie jak najszybciej znikła mu z oczu. Szła dalej korytarzem w kierunku swojego pokoju, przy okazji rozmyślając nad tym co właściwie się przed chwilą stało. Nagle dało się słyszeć głośny krzyk. Starlight była 100% pewna, że był to odgłos powracającego do rzeczywistości Starscream'a. Przyśpieszyła odrobinę i w końcu doszła do pokoju. Miała ochotę od razu położyć się i odpocząć od dzisiejszego natłoku wrażeń. Jednak gdy spojrzała na swoje lużko, ujrzała tam małą karteczkę Szybko podeszła do niej, otworzyła i przeczytała : "Co poiwesz na spotkanie za godzinę na dachu najwyższego budynku?" Nie był on podpisany, ale Starlight od razu domyśliła się kto jej go zostawił. Ponownie wbrew własnej woli lekko się zarumieniła, wspominając ostatnie spotkanie. * Jesteś najemniczką ! Na swoim koncie masz tysiące zlikwidowanych celów. Co ty właściwie wyprawiasz ? * odezwała się w duchu jej dusza najemniczki. Miała coś w stylu konfliktu zewnętrznego. Usiadła na łóżku i zaczęła myśleć. W tedy przypomniała sobie słowa Starscreama. " Mogłabyś przynajmniej znać jego tożsamość " To był jej kompromis. Zjawi się tam. Może z tego powodu, a może z innego....

Starlight pojawiła się punktualnie na wyznaczonym miejscu spotkania. Rozglądnęła się i zobaczyła jego. Stał na krawędzi dachu. 
- Wiesz ,że mogłabym cię teraz popchnąć ? - On odwrócił się z uśmiechem na ustach.
-Wiesz co jest najdziwniejsze?-zapytał ignorując jej poprzednia wypowiedź.
- Nie wiem ty mi powiedz. - zbliżyła się do krawędzi.
-Pomimo lęku wysokości kocham tu przychodzić i siedzieć nad krawędzią.
- Ty to serio jesteś mocno szurnięty - stwierdziła uśmiechając się.
-Tylko wariaci są coś warci -szepną. -Powiedziała mi to kiedyś, wazna dla mnie osoba..
- Ważna...? - nie wiedziała co więcej powiedzieć. Nie znała go z takiej strony.
-Najważniejsza, niestety...nic nie trwa wiecznie - Nadal patrzył w dal stojąc na krawędzi. Potem jednak zerknął na gwiazdy i uśmiechnął się lekko.
- Lubisz patrzeć w gwiazdy ? - spytała. 
-Kocham. Dla niektórych to tylko małe nic nie warte punkciki. jednak ja wierzę, że to marzenia zawieszone w przestrzeni...wystarczy po jedno z nich sięgnąć ręką. -  Starlight zaniemówiła. Miała wrażenie jak by poznała zupełnie inną osobę. Jak by widziała siebie przed tym jak została najemniczką i "wyciszyła" emocje.
-A ty? W końcu to twoje imienniczki.
- Tak na prawdę dawno nie miałam chwili by się im przypatrzeć... - zawiesiła głos.
-Jeśli dobrze im się przyjrzysz zobaczysz, że wcale nie są białe...tylko mienią się kolorami -  Fembotka posłuchała go. Sprawdzając to uśmiechnęła się mocno i radośnie jak jeszcze nigdy.
  - Masz rację są piękne ! 
-Spójrz! jedna spada! Być może to twoje marzenie-powiedział usmiechajac się do niej.
- Może.. A z kąt ty o nich tak dużo wiesz ? -Wiesz wbrew pozorom wyszukiwacz nie zawsze jest zajęty, a oglądanie ich jest jak...jak...nie wiem jak to opisać. Kiedy na nie patrzę czuję, że jestem tylko ja i one. Nie ma kłamstw, oszustw, zdrad, wojen...tylko cisza i niezachwiany spokój...Wiesz gwiazdy bywają kapryśnie. maja bardzo specyficzny sposób pojawiania się. Kiedy chcesz ujrzeć jedna z nich kiedy opuszcza swój dom, wszystkie grzecznie lśnią ani myśląc o spadaniu ale czasem ma się szczęście
- Tak szczerze nigdy o tym myślałam. W ogóle w ostatnim czasie moje myślenie opierało się na znajdź i zabij...
-trochę monotonie, ale zawsze można to zmienić
- Myślę, że raczej się nie uda...
-Czemu?
- Od Deceptikonów nie da się tak po prostu odejść... i jeszcze ta przyszła wojna...
-Tak...wojna...uważasz, że słusznie ją wypowiadają?
- Nigdy nad tym nie myślałam. U Megatrona wypełnia się rozkazy, rzadko jest czas myślenie czy wyrzuty sumienia..
-Według mnie wszystko jest lepsze od wojny...wszystko...na prawdę zabiłaś z tuzin "celów''? - pokiwała głową.
- Dlatego jestem główną najemniczką i chyba jedyną która żyje w służbie na Nemezis...
-...ja nigdy nikogo nie zabiłem...
- No to widać, że nie jesteś taki zaraz złyyyy. - stwierdziła weselszym tonem  -Uśmiechnął się i powiedział
-ty tez nie jesteś taakkaa złaaaa... nie ocenia się po okładce
- Tak szczerze ty pierwszy to zauważyłeś... choć było parę ce.. botów - poprawiła się - które próbowały wszystkimi sposobami mnie powstrzymać, ale i tak kończyli jak wszyscy.. - spojrzała w jego stronę - ty jesteś pierwszy 
-To dla mnie niezwykły zaszczyt Starlight.-powiedział kłaniając się jej. -Nie próbowałem cie powstrzymać... chciałem po prostu dowiedzieć się o tobie jak najwięcej. Gdybym chciał cie powstrzymać to nie zapraszał bym cię tutaj. Większość uznała by to za samobójstwo. A jednak tu jestem...i ciesze się że ty tez.
- To ja powinnam dziękować, choć jestem teraz trochę zagubiona. - także wstała i zwiesiła głowę  - jeśli wrócę na statek...
-megatron prawdopodobnie rozerwie cie na strzępy tak jak starscreama...szkoda mi go.
- Szerze mi czasami, ale Megatron jeszcze nigdy nie posunął się do ostateczności. Co mnie dziwi. Ten idiota nigdy się nie poprawi.. - zaśmiała się cicho  -Hehe...ale dobry miał pomysł z ta maską...
- Maska ! Podsłuchiwałeś ! - na chwile wrócił jej "tryb" najemniczki.
-Hihihi ciebie nie ale wiesz, że Star gada do siebie a po pijanemu to już w ogóle...  - ponownie się roześmiała. Tym razem głośniej
- Ten dureń nie ma w tedy za grosz zdrowego rozsądku !...   
-Jak ty się ładnie śmiejesz!-powiedział z uśmiechem
- Dawno tego nie robiłam..A co do maski - zaczęła się po woli zbliżać do niego.
-Tak?-zapytał z lekkim niepokojem -  Starlight spojrzała w jego optykę i zobaczyła tam strach. Tym razem może i skojarzyła to ze swoim zajęciem. Jednak nadal była sobą. Chociaż jego strach ją motywował by zrobiła to co chce czyli zdjęła mu maskę.  
-Starlight! Nie!-krzyknął chcą odebrać jej maskę. -To niebezpieczne zarówno dla ciebie jak i dla mnie!
- Niebezpieczne ?? Dla mnie raczej wątpię ! 
-Błagam oddaj mi ją!
- Najpierw wyjaśnij czego się tak boisz ? 
-J..ja...ja...powiem ci ale błagam cie oddaj mi ją.-czuł zawroty głowy i ledwo trzymał się na nogach.
- Dobra.. jeśli błagasz - jednak nie mogąc się powstrzymać puściła ją zbyt blisko krawędzi
-Nieee!O nie, nie, nie!
-Star uciekaj stąd!-krzyknął do niej i lekko się zatoczył, jego optyka zrobiła się lekko czerwonawa. 
Spojrzała się na niego. *Czemu każe mi uciekać ?* pomyślała. Jednak po tej miłej rozmowie nie zamierzała go tak zostawić. Postanowiła przełamać swój lęk - stransformować się. - Nie zostawię cię tak. Zaufaj mi ! - ruszyła i popchnęła go w tą samą stronę a następnie sama skoczyła.
Chwile spadała przybierając pozycję by zmniejszyć opór powietrza. Przez cały czas miała przed sobą spadające jeszcze szybciej maskę..
-Starlight! ja nie mam skrzyyddeelł!
Myślała * może uniknę transformacji* jednak byli już za blisko ziemi. * Jeśli zaraz tego nie zrobię. Maska przepadnie *
W końcu zrobiła to i w ostatnim momencie złapała własność Deadbolt'a. Jak i samego jego, który po chwili spadł na nią.
- Nadal nie rozumiem czego się tak boisz...
-Oddaj mi maskę to ci wy...Agr!-krzyknął opierając się o ścianę. Obraz rozmazywał mu się przed oczami.
Stransformowała się, podniosła ją i szybko pobiegła do niego
- Dalej, masz ! - powiedziała podając mu ją.
Wziął ją i szybkim ruchem założył. Chwilę stał w milczeniu po czym powiedział. -Dzięki... a jednak się martwisz...
- Ale to prze ze mnie. Mówiłam, że nie potrafię się zmienić..
-B...boisz się transformować?-zapytał z (wysiłkiem)?
- Yyy.. no tak dawno tego nie robiłam i... - powiedziała zakłopotany,  a potem szybko zmieniła temat. - ...O co chodzi z ta maska? - Deadbolt stał przez chwile zamyślony, po czym powiedział niepewnie.-Ja...to nie jest odpowiednie miejsce, chodź za mną. Nadal trzymał sie za bok z którego mimo braku rany nadal promieniował ból. "Co za sukinsyn..." - pomyślał Deadbolt...

4 komentarze:

  1. Uuuu, romantycznie się zrobiło :D Rozdział oczywiście estra, w dodatku pojawił się bardzo szybko, z czego strasznie się cieszę :-) Nie mogę się doczekać nexta ;-)
    Pozdrawiam i miłej nocy :-)
    ***Niki***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to jeszcze nic! Niedługo sie zacznie droga Nikolo! ;)

      Usuń
  2. Ma rację to jeszcze nic.. A co do szybkości to Catastrophe nie daje mi spokoju z pisaniem opowiadania a do tego mamy dużo wspólnych pomysłów ^^
    Nati

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy